Ten dzień na zawsze zostanie w twojej pamięci.Trening,piłka na ulicy,wypadek.Byłaś najlepszą dziewczyną w piłce nożnej.Kochałaś ten sport.Był dla ciebie ucieczką po ciężkim dniu,czy relaksem.Jak stałaś na zielonej murawie z piłką przy nodze,to wiedziałaś,że chociaż tu możesz być sobą i możesz robić to,co kochasz.Tylko tam czułaś się wyjątkowo,czułaś,że jesteś w czymś dobra i kochałaś to.Niestety już nie staniesz na murawie i nie zdobędziesz kolejnych goli dla twojej drużyny.
To stało się w środku roku szkolnego.Razem z koleżanką z drużyny rozgrzewałyście się.Po kilku minutach zaczął się mecz.Dziewczyna z twojej drużyny kopnęła piłkę za mocno i za wysoko.Boisko nie było ogrodzone w wyniku czego piłka wyleciała na ulicę.Odkąd pamiętasz,chodziłaś po piłki.Tym razem też tak zrobiłaś.Wybiegłaś na ulicę nie patrząc czy nic nie jedzie.Niestety,było już za późno.
Do twojego pokoju weszła mama.
-Kochanie przyniosłam ci kolację-postawiła ci tacę z kanapkami i herbatą na półce przy łóżku.
-Nie chcę
-Musisz jeść
-Nie,nie muszę
-Nic się nie zmieniło-podała ci kubek do ręki,który od razu spadł na ziemię.Schyliłaś się aby pozbierać szkło.Mama widząc twój wysiłek wyszła i wróciła ze zmiotką.
-Czy ja nic nie mogę zrobić sama?
-Kochanie,nie denerwuj się.Ty teraz...
-Ja teraz co...Teraz jestem kaleką,która jeździ na wózku i nigdy nie wstanie?-twoja mama posprzątała szkło i bez słowa wyszła.Sięgnęłaś po laptopa i zalogowałaś się na twittera.Napisałaś"Czemu życie,jest takie do dupy...wszystko się musi popsuć...Czasami mam ochotę z nim skończyć"Po kilku minutach ktoś ci odpisał"Życie już takie jest...Wie warto z nim kończyć,trzeba z nim walczyć..."Spojrzałaś na nazwę"Zayn Malik"Nie zastanawiałaś się nad tym zbyt długo,tylko położyłaś się spać,ponieważ było bardzo późno.
Następnego dnia rano,twoja mama pomogła ci się naszykować na rehabilitację.Wiedziałaś,że nie ma po co,ponieważ twój lekarz powiedział,że są marne szansę,na to że będziesz chodzić.Robiłaś to dla mamy.Tak bardzo chciała,żebyś była samodzielna i mogła być szczęśliwa.
Jadąc samochodem wpatrywałaś się na tych wszystkich ludzi.Twoi marzeniem było stanąć na nogi tak jak oni.Przejść się czy pobiegać.Spojrzałaś w kierunku przejścia.Stał tam wysoki Mulat.Ubrany był w czarne rurki i koszulę w kratę.Zauważyłaś,że patrzy się na ciebie i nieśmiało uśmiecha.Odwzajemniłaś uśmiech i odwróciłaś wzrok.
Po kilku godzinach byłaś z powrotem w domu.Weszłaś na twittera.Miałaś jedną wiadomość"Może mam zwidy,ale wydaje mi się,że widziałem cię dzisiaj"Szybko odpisałaś"To ty przyglądałeś mi się na przejściu?""Tak.Jesteś śliczna,może dałabyś się zaprosić na kawę?""Jestem pewna,że nie chciałbyś się ze mną umówić""A właśnie,że chcę,proszę"Nie wiedziałaś co napisać.Bardzo chciałaś się umówić z Zaynem,ale bałaś się,że jak dowie się,że jeździsz na wózku,to cię wyśmieje.On może mieć każdą-pomyślałaś i ponownie sprawdziłaś swojego tt.Odpisałaś"Zayn jesteś naprawdę uroczy,ale jestem pewna,że nie chcesz spotkać się z dziewczyną,która jeździ na wózku".Przez kilka minut nie otrzymywałaś odpowiedzi.Odłożyłaś laptopa na szafkę i zgasiłaś lampkę nocną.Ostatni raz spojrzałaś w ekran laptopa z nadzieją,że będzie tam odpowiedź.Zayn napisał"A może chce.Proszę,daj mi szansę"Umówiliście się o 13.30 w pobliskiej kawiarni.Od rana mama pomagała ci się przygotować.Przy jej pomocy ubrałaś się.Zrobiłaś sobie delikatny makijaż i punktualnie o 13.30 zjawiłaś się pod kawiarnią.Zayn bardzo ucieszył się na twój widok i wręczył czerwoną różę.
-Jesteś piękna,wiesz?-spytał gdy byliście w środku
-Dziękuję-zarumieniłaś się,co przypadło Mulatowi do gustu.Zayn zamówił kawę,którą wypiliście w znakomitych humorach.Po randce chłopak odprowadził cię pod same drzwi.Gdy chciałaś wjechać do domu,Mulat kucnął przed tobą.
-[T.I]wiem,że znamy się bardzo krótko i może to być dla ciebie za wcześnie,ale proszę,daj mi szansę.
-Chcesz chodzić z kaleką?
-Nie jesteś kaleką-złapał cię za ręce.
-Jestem Zayn
-To w takim razie pozwól się sobą zaopiekować-spojrzeliście sobie w oczy.Kiwnęłaś głową na tak.Złączyliście wasze usta w namiętnym,ale delikatnym pocałunku.
*2 lata później*
Twoja mama zgodziła się,aby Zayn zamieszkał razem z wami.Chciał przy tobie być i pomagać tobie nawet w najmniejszych,najłatwiejszych czynnościach.
Siedzieliście w kuchni i jedliście śniadanie.W pewnym momencie poczułaś,że już czas.Zgięłaś nogi w kolanach i stanęłaś.Zayn od razu poderwał się z miejsca,ale stał i patrzył na ciebie.Podeszłaś do niego i przytuliłaś go.
-Kochanie tak się ciesze-mówił przez uśmiech
-Dla ciebie Zayn,to dla ciebie codziennie jeździłam na rehabilitacje i ćwiczyłam.Kocham cię-pocałowaliście się.Zayn wziął cię na ręce i zakręcił dookoła.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka ;D Przepraszam,że tak długo mnie tu nie było,ale coś nie miałam pomysłu.Mam nadzieje,że wam się spodoba.
~Zboczona Tomlinsonowa~
Z Harrym byłaś w związku od miesiąca. Jednak bardzo mało się widywaliście. On miał nagrania, koncerty, a ty swoją pracę kelnerki, gdzie pracowałaś od rana do wieczora. Harry często się wkurzał, że nie spędzacie ze sobą czasu, ale mimo tego cię kochał. Ty także darzyłaś go ogromnym uczuciem. Starałaś się wynagradzać Harry'emu stracone chwile. Ale jemu zawsze było mało. Chciał spędzać z tobą cały dzień. Nie potrafił zrozumieć, że masz pracę i nie możesz się z nim widywać całymi dniami. Przeżyliście chwile słabości, kiedy wasz związek był na krawędzi. Ale się kochaliście i to było najważniejsze.
Dzisiaj wzięłaś sobie trzy dni wolnego, aby spędzić je całe z Harrym. On też miał dwa dni wolnego, ale bałaś się, że może cię zostawi i spędzi je z chłopakami. Zadzwoniłaś do niego, ale nie odbierał. Zrobiłaś to jeszcze raz. Jeden sygnał, drugi sygnał, trzeci sygnał i wreszcie usłyszałaś jego zachrypnięty głos.
- Halo? Skarbie to ty?
- Tak kocie i mam dla ciebie niespodziankę! - powiedziałaś rozpromieniona.
- Tak a jaką? - nie ukazywał żadnego zainteresowania.
- Wzięłam sobie trzy dni wolnego i spędzę je tylko z tobą! - prawie wykrzyczałaś.
- Serio? - Harry nagle się ożywił - To cudownie! Będę u ciebie za pół godzinki! Kocham cię kotku!
- Ja ciebie też erotomanie! - zaśmiałaś się i rozłączyłaś. Poszłaś do swojego pokoju i ubrałaś seksowną bieliznę, bo wiedziałaś czego Hazza będzie chciał. Na to ubrałaś jedynie krótką, białą, prześwitującą sukienkę. Była godzina 18:30. Poszłaś do salonu i zaświeciłaś kilka świec, aby podkręcić nastrój. Zgasiłaś światło, zasunęłaś rolety i usiadłaś wygonie na kanapie. Po dwudziestu minutach usłyszałaś dzwonek do drzwi. Uśmiechnęłaś się szeroko i poszłaś otworzyć drzwi. Nie myliłaś się. Za nimi stał Hazza z winem w ręce. Na twój widok oblizał usta. Pochylił się i cmoknął cię na powitanie w usta.
- No witaj kotku! - zamruczał ci do ucha.
- Hej skarbie! Chodź do środka, bo zaraz nas sąsiedzi zobaczą! - powiedziałaś i wciągnęłaś chłopaka do mieszkania.
- To co? Świętujemy te trzy dni razem? - uśmiechnął się.
- Oczywiście panie Styles! - powiedziałaś i poszłaś do kuchni. Przyniosłaś dwa kieliszki i truskawki. Harry otworzył wino i nalał wam.
- Za nas kochanie! - powiedział, upił łyk wina i namiętnie wpił się w twoje usta. Odstawiliście kieliszki i przenieśliście się na kanapę. Zdjęłaś Hazzie marynarkę i zaczęłaś odpinać koszulę. Cały czas się całowaliście. Harry całował tak namiętnie i łapczywie, że nie mogłaś złapać tchu. Położył się na tobie i dobierał się do twojej sukienki. Nie chciałaś aby to się stało tak szybko. Lekko odepchnęłaś go od siebie. Harry patrzył na ciebie zdezorientowany. Usiadłaś na nim okrakiem i masowałaś jego umięśniony tors. Chłopak zaczął cię całować. Bardzo tego chciałaś. Zdjął z ciebie sukienkę. Kiedy zobaczył twoją bieliznę od razu dobierał się do ciebie. Powoli męczył się z twoim gorsetem nie zaprzestając pocałunków. Ty odpinałaś pasek od jego spodni. Harry prawie ściągnął twój gorset, ale odsunął się od ciebie. Nie wiedziałaś o co mu chodzi. Usiadł na kanapie i schował twarz w dłoniach. Podeszłaś do niego i pogłaskałaś go po udzie.
- Harry, coś się stało? - zapytałaś zmartwiona.
- My... my nie możemy się kochać... ja nie potrafię... - wyjęczał.
- Jak to nie możemy? Jak to nie potrafisz? Przecież już to robiliśmy.. - zdziwiłaś się.
- [T.I.]... Ja... ja cię zdradziłem z inną kiedy nie miałaś do mnie czasu...
- Co? Co ty zrobiłeś? Ale... Powiedz, że żartujesz! - zaczęłaś płakać.
- Nie, nie żartuję... Tak bardzo cię kocham, a jednak to zrobiłem. To nie daje mi spokoju. Musiałem ci o tym powiedzieć. Ale ja cię kocham! Najbardziej na świecie i tego żałuję! - chwycił cię za ręce, ale byłaś na niego wkurzona, więc je wyrwałaś.
- Jak ty mogłeś mnie zdradzić? To przez to, że tyle pracuję? Do twojej wiadomości znalazłam inną pracę i będę pracować od 9 do 14! Chciałam, abyśmy się widywali częściej! Zrobiłam to dla ciebie, a ty mnie zdradziłeś! Nienawidzę cię! - krzyczałaś.
- Kochanie ja tego nie chciałem! Brakowało mi ciebie, a ta dziewczyna mnie uwodziła no i uległem jej... Ale ja cię kocham! Bardzo! Tak cholernie cię kocham, a to spieprzyłem! Proszę cię.. Wybacz mi! - błagał. Uklęknął przed mną na kolana i chwycił mnie za ręce.
- Nie! Nie wybaczę ci dupku! Idź sobie do tej dziwki! - krzyknęłaś i zamknęłaś się w swojej sypialni. Harry dobijał się do twoich drzwi przez dwie godziny. Potem sobie poszedł. Cały czas płakałaś. Nie mogłaś znieść tego, że cię zranił.
Miesiąc później...
Harry nieustannie do ciebie wydzwaniał. Przychodził do ciebie, ale ty nie otwierałaś nikomu. Codziennie wylewałaś z siebie litry łez. Nie mogłaś o tym zapomnieć, bo go kochałaś. Tak cholernie go kochałaś. Dzisiaj siedziałaś na kanapie i oglądałaś telewizję. Właśnie miał lecieć jakiś wywiad. Na twoje nieszczęście był to wywiad One Direction. Jednak nie chciałaś go wyłączyć. Reporterka zadawała chłopakom różne pytania. Nagle padło pytanie, którego najbardziej się obawiałaś:
- Harry, a jak się układa między tobą, a twoją dziewczyną [T.I.]? - zapytała młoda dziennikarka.
- Bardzo źle. Przez mój głupi błąd ją straciłem, a ona nie chce do mnie wrócić... - loczek posmutniał. - Kochanie, jeśli to oglądasz, to wiedz, że ja za tobą strasznie tęsknię. Jesteś całym moim światem. Bardzo cię przepraszam za to, co zrobiłem.... - skierował się do kamery. Nie wierzysz, że on mnie właśnie przeprosił przed całym światem. Po raz kolejny się rozpłakałaś. Reporterka zadawała kolejne pytania, ale Hazz do końca wywiadu był nieobecny. Kiedy wywiad się skończył zrobiłaś sobie herbaty. Nagle usłyszałaś dzwonek do drzwi. Domyślałaś się, że to Harry. Niepewnie otworzyłaś drzwi. Stał w nich Hazza z bukietem róż. Kiedy cię zobaczył uśmiechnął się i uklęknął na jedno kolano.
- Kochanie, tak bardzo cię kocham. Nie każ mi tak cierpieć i wróć do mnie. Przepraszam cię, ale obiecuję, że jeśli dasz mi drugą szansę to się poprawię. - powiedział ze łzami w oczach. Bez słowa rzuciłaś mu się na szyję i czule pocałowałaś. Harry chwycił cię na ręce i okręcił dookoła. Cieszyłaś się, że mu wybaczyłaś. Harry cały czas cię całował, ale delikatnie. Skończyło się na tym, że wylądowaliście razem w łóżku. Po skończonym stosunku odezwał się Harry:
- Jeśli zawsze będą cię tak przepraszał, to zawsze tak skończymy?
------------------------------------------------------------------------
No i mamy kolejny. Wybaczcie, że musieliście tak długo czekać, ale nie miałam czasu i jakoś tak wyszło. Być może następny będzie od Ani, ale nie obiecuję.
Pati Payne ;*
Jesteś dziewczyną Louisa. A raczej byłaś. Po tym jak zostawił ci dla Eleanor nie chciałaś go znać. Ty go tak kochałaś, a on tak cię zranił....
Siedzisz sobie przy kominku i słuchasz 1D. Próbujesz zapomnieć o Louisie, który tak bardzo cie skrzywdził. Zdaje ci się, że tak szybko mu nie wybaczysz. Mimo, że uwodzi cię swoim wzrokiem jak nikt inny. Trudno ci się jemu nie oprzeć. Pijesz sobie gorąca czekoladę. Zapaliłaś mnóstwo świeczek, aby zrobić miłą atmosferkę. Czytałaś jakieś imaginy na blogach. Zamknęłaś dom na cztery spusty, bo wątpisz by ktoś o tej porze chciał cię odwiedzić. Dziś wieczorek tylko ty, laptop i czekolada. O tak, to coś dla ciebie! Wolisz być singielką niż rzucać swoje serce byle komu. Nie rzucasz słów na wiatr, dobrze wiesz, że już wieje.
Louis:
Zerwałem dzisiaj z Eleanor. Całkiem mi z tym dobrze. Idę do kwiaciarni i cukierni po jakieś kwiaty i bombonierkę dla [T.I.]. Kocham ją i nie pozwolę sobie jej więcej skrzywdzić.
1 godzina później...
Ok, jestem pod drzwiami [T.I.]
Narracja:
Słyszysz dzwonek do drzwi. Mówisz do siebie:
- Cholera, kogo niesie o tej porze?
Podeszłaś do drzwi, otworzyłaś je i usłyszałaś:
- Hej skarbie!
- Louis? - dałaś mu się oprzeć. Czytałaś imaginy z 1D, akurat przed chwilą dobrego 18+ z Louisem.
- Tak kochanie! - odpowiedział.
- Wiesz, że bardzo mnie zabolała twoja zdrada z Eleanor?
- Wiem kochanie. Proszę, daj mi drugą szansę. Zerwałem dzisiaj z nią dla ciebie.
- Wejdź Lou - Tommo wszedł do środka.
- Czemu tu tak ciemno? Brak prądu czy atmosferka?
- Atmosferka.
- Ktoś tu chyba tęsknił!
- Nie, nieprawda. Kot mi niedawno zdechł i mi smutno...
- Haha - zaśmiał się - Przyznaj się!
- No dobrze dupku, wygrałeś!
- Zapomniałem! Poczekaj chwilę, muszę skoczyć do auta po telefon. - tak, to nie był telefon, tylko kwiaty i bombonierka.
- Proszę kotku! - powiedział, wręczając ci prezenty.
- Ojej! Ale ty jesteś kochany! - rzuciłaś mu się na szyję, pozbywając się kurtki i szalik.
- Mmmm.. [T.I.] - wymruczał Lou.
- Słucham?
- Nie mów słucham, bo cię wyrucham! - zaśmiał się.
- Słucham, słucham, słucham! - podśpiewując poszłaś do kuchni. Louis przygryzł wargę gdy zobaczył twoje ruchy. Robiłaś wszystko żeby podniecić Louisa.
- Kochanie...proszę, nie rób mi tego! - powiedział Lou idąc w twoją stronę rozbierając przy tym koszulkę.
- Ale czego? - zapytałaś schylając się nisko do lodówki (po prostu wypinając się do bruneta).
- Podniecasz mnie złotko! - powiedział Louis, łapiąc cię w talii gdy byłaś schylona.
- Ty nic nie robisz a mnie podniecasz! - powiedziałaś.
- Kochanie chodźmy do mnie. Zaufaj mi.
- Ufam ci w każdej sekundzie mojego życia. - powiedziałaś, przygryzając płatek ucha Louisa.
- Och..Nie mogę wytrzymać kotku. Proszę cię! - jęczał Lou.
- Dobrze, tylko ubiorę trampki - odpowiedziałaś, zjeżdżając ręką w dół po torsie chłopaka, schylając się po trampki.
- Proszę, miej litość. Próbuję tutaj opanować moją ochotę na ciebie!
Louis zaprowadził cie za rękę do auta. Pojechaliście pod dom Tommo. Brunet otworzył ci drzwi do domu. Była godzina 22. Zaczęło robić ci się gorąco, bo Lou podkręcił temperaturę w mieszkaniu. Usiadł koło ciebie na łóżku. W mig ściągnął swoją koszulkę. Zaczął brać się za twoje ubranie. W chwilę pozbył się twojej prześwitującej bluzki i spódniczki. Nie dałaś mu tak łatwo wygrać. Odpięłaś pasek od jego spodni i w moment je zdjęłaś. Natychmiast zauważyłaś wybrzuszenie w jego bokserkach.
- Niegrzeczna z ciebie panienka! - powiedział Lou - Uważaj, bo cię zgwałcę!
- Jeśli się na to zgodzę, to nie będzie gwałt! - zaśmiałaś się i poszłaś do rogu pokoju zgasić światło i zamknąć drzwi. Byłą tylko lekko zaświecona lampka nocna. Poczułaś czyjeś dłonie na biodrach. To zdecydowanie powalało cię na kolana. Louis obrócił cię twarzą do siebie, zaczął zdejmować z ciebie stanik i mówił:
- Skoro ja mam na sobie tylko bokserki, to ty miej na sobie tylko dolną część bielizny! - powiedział mrucząc ci do ucha. Nie myślałaś, że w tak szybkim tempie potrafi rozpiąć stanik jedną ręką.
- Louis, tygrysie! - mruknęłaś - Tak się bawisz? - powiedziałaś zdejmując z niego bokserki.
- Coś za coś, nie myśl sobie kochana! - pozbył cię bielizny.
- Dobrze, panie Tomlinson!
- Krzycz sobie do woli! I tak ci nie odpuszczę! - powiedział, łącząc wasze ciała jak najbliżej.
Przybił cię w kąt, chwycił za uda, a ty obwinęłaś nogi wokół jego bioder. Trzymałaś się bardzo blisko. Louis zrobił to, żeby podniecić cię jeszcze bardziej. Jego przyjaciel wszedł w ciebie szybko i mocno. Louis nie był choć trochę delikatny. Krzyknęłaś z rozkoszy jego imię.
- Dzisiaj będzie ostro skarbie, nie mam na to wpływu. - powiedział.
- Dobrze Louis, dla ciebie wszystko!
- Krzycz sobie do woli, tutaj wszystko jest dźwiękoszczelne! - mówił zadowolony. Zaczął poruszać się w tobie w przód i w tył, bardzo szybko. Mało nie brakowało, abyście doszli, lecz gdy miało się to zdarzyć, Louis zastopował.
- Nie skończymy tego tak szybko, noc jeszcze długa... - wyszedł z ciebie i rzucił cię agresywnie na łóżko. - Usiądź, rozkoszuj się tą chwilą i mną... - jęknął.
- Oczywiście Louis, dzisiaj jestem twoja. - powiedziałaś. Louis siedział na końcu łóżka. Klęknęłaś przed nim, a on zaczął cię całować. Wiedział co chciałaś zrobić, więc rozłożył szerzej nogi, a ty zabrałaś się do pracy. Chłopak złapał cię za włosy i poruszał twoją głową. Kiedy był już blisko wyjęczał cicho:
- Przestań, proszę... - skończyłaś siadając obok niego.
- Teraz ja zajmę się tobą! - wyszeptał ci do ucha i zaczął całować po szyi. Schodził w dół, a ty jęczałaś. Włożył w ciebie dwa palce. Kiedy je wyciągnął poczułaś pustkę, ale chwilę później jego zwinny język znalazł się w tobie. Jęczałaś tak głośno, że słyszała cię chyba cała ulica. Kiedy byłaś blisko, wszedł w ciebie znów. Tym razem doszliście oboje. Louis padł zasapany na łóżko obok ciebie.
- To co? Będziesz ze mną kochanie? - mówił ci do ucha.
- Nie. Zdecydowanie nie. - powiedziałaś z powagą.
- Co, ale jak to??? - zdenerwowany usiadł na łóżku.
- Żartowałam, kocham cię! - pocałowałaś go.
----------------------------------------------------------------------------
Hejka :) Kolejny 18+ ale tym razem mój, a nie Ani! Dedykuję go Zboczonej Tomlinsonowej i wszystkim zboczuchom, które to czytają! :D
Hejka ;) Ta jak mówiłam na moim blogu, tutaj podaję wam adres. Będzie to ten sam blog, tylko inna nazwa autora. Moja mama stwierdziła, że jestem za młoda na pisanie bloga i muszę usunąć tamten. Jednak nie chcę kończyć mojej przygody z pisaniem. Więc byłabym wdzięczna jakbyście podały dalej adres tego bloga, ponieważ tamten usunę. :)
Adres jest podobny: http://summer-love-story-about-1d.blogspot.com/
No to tyle. Trzymajcie się! Buziaki xxx Pati
Mieszkałaś w Mullingar w Irlandii. Z Niallem znałaś się od przedszkola. Byliście najlepszymi przyjaciółki, odkąd tylko sięgacie pamięcią. Wasze matki urodziły was w tym samym szpitalu, ponieważ były najlepszymi przyjaciółkami. To ty namówiłaś Nialla na pójście do X-Faktora. Dzięki tobie jest teraz sławny i ma nowych przyjaciół. Ale o tobie nie zapomniał. Przylatuje do Irlandii w wolnych chwilach. Zamiast spędzać je z rodziną, włóczy się z tobą po mieście. Zawsze potrafił cię pocieszyć i doradzić ci. Często dzwonił do ciebie po koncertach, albo pisaliście na gadu-gadu. Niestety on zaczął ci się podobać, po tym jak jego przyjaciel Harry powiedział, że przyjaźń damsko-męska nie istnieje. Trwało to już dobry rok. Jednak on raczej nie odwzajemniał twoich uczuć. Było ci przykro z tego powodu. Po nocach często płakałaś. Nikt nie wie o tym. Nawet twoja najlepsza przyjaciółka.
Dzisiaj One Direction ma zagrać koncert w Dublinie z powodu trasy TMH. Czekałaś na ten koncert o dwóch miesięcy, bo wreszcie zobaczysz swojego najlepszego przyjaciela. Koncert był o godzinie 20:00. Teraz dochodziła godzina 16:00. Wzięłaś długą kąpiel, umyłaś swoje włosy i zrobiłaś przeciętny makijaż, czyli puder, szminka i maskara. Założyłaś sukienkę z motywem 1D, błękitne szpilki, jeansową kurtkę i torebkę z brytyjską flagą. Miałaś iść na koncert z najlepszą przyjaciółką. O 19:00 [I.T.P.] przyjechała taksówką pod twój dom.
- WOW! [T.I.]! Jak ty pięknie wyglądasz! - pochwaliła cię przyjaciółka.
- No nie tak pięknie jak ty!
- Oj, już nie słodź mi tylko chodź, bo się jeszcze spóźnimy i Nialler będzie za długo czekał! - zaśmiała się.
- Już idę! - pojechałyście taksówką na miejsce koncertu. Przy drzwiach stał wielki ochroniarz i pilnował wejścia na halę. Pokazałyście mu bilety. które dostałaś od Nialla. Miałyście miejsca pod samą sceną. Nie mogłaś się już doczekać aż wreszcie zobaczysz twojego najlepszego przyjaciela. Chłopaki weszli punktualnie na scenę. Niall od razu cię zauważył. Pomachał ci, a ty zrobiłaś to samo i posłałaś mu buziaka w powietrzu. Uśmiechnął się do ciebie szeroko. Zaczęli śpiewać piosenki z TMH. Śpiewałaś razem z nimi i kołysałaś się w rytm muzyki. Podczas piosenki "Little Things" Niall nie mógł oderwać od ciebie wzroku. Podczas jego solówki z oczu popłynęło ci kilka łez wzruszenia. Nagle dobiegł do ciebie głos przyjaciela:
- Tą piosenkę dedykuję najważniejszej osobie w moim życiu. Nie wiem jak bym bez niej wytrzymał i czy w ogóle znalazłbym się w zespole. [T.I]! Zapraszam cię na scenę! - podszedł do ciebie i chwycił cie za rękę. Splótł wasze palce. Nie wiedziałaś czemu to robi, przecież jesteście tylko przyjaciółmi. Zaprowadził cię na scenę. O dziwo fanki nie były złe, wręcz przeciwnie. Uśmiechały się do ciebie. Chłopaki zaśpiewali "Magic". Niall nie puszczał twojej dłoni. Cały czas ją mocno trzymał i przyglądał się tobie. Uśmiechałaś się szeroko. Kołysałaś się w rytm muzyki. Louis śpiewał swoją solówkę, a Hazza podszedł do ciebie i szepnął ci na ucho:
- On cię kocha. Powodzenia mała! - uśmiechnął się do ciebie. Piosenka się skończyła, a Niall niespodziewanie cie pocałował. Zrobił to przy wszystkich fankach. Ale ten pocałunek był najlepszy w twoim życiu. Niall całował cię delikatnie, a ty pogłębiałaś jego pocałunki. Niestety Zayn wam przerwał.
- No nareszcie Niall! Jak długo można? Ale możecie się już od siebie oderwać, potem będziecie się miziać! No błagam! Oszczędźcie nam tego! - zaśmiał się. Zeszłaś ze sceny i udałaś się na swoje miejsce. Byłaś w wielkim szoku. [I.T.P.] cieszyła się razem z tobą. Po skończonym koncercie, Horan zabrał cię za kulisy.
- [T.I] ja muszę ci coś powiedzieć. Ty mi się strasznie podobasz! Zakochałem się w tobie! No ba! Ja cię kocham! Jesteś najważniejsza w moim życiu i zawsze będziesz! Nie widzę świata poza tobą. Zostaniesz moją dziewczyną?
- Oczywiście! Ja też od dłuższego czasu cię kocham, ale byłam przekonana, że ty nie czujesz do mnie nic więcej poza przyjaźnią... Ale cieszę się, że tak nie jest. Kocham cię Niall! - ostatnie słowa prawie wykrzyczałaś. Rzuciłaś się chłopakowi na szyję, a wasze usta znowu złączyły się w namiętnym pocałunku. Usłyszeliście za sobą brawa i gwizdy chłopaków. Z niechęcią oderwaliście się od siebie.
- No i co? Mówiłem ci Horan, że to zadziała! Wujek Hazza wie wszystko o kobietach! Ale nie licz, że ci pomogę w sprawach łóżkowych! Co to, to nie! - wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Bo akurat będę tego potrzebował! - powiedział z sarkazmem Niall, po czym wybuchła kolejna salwa śmiechu.
- No jasne, że nie będziesz tego potrzebował! - powiedziałaś uroczo i cmoknęłaś blondyna w usta.
- Radzę ci już brać kredyt, bo teraz nie wyrobisz z jedzeniem! On je za pięciu, a kasa nie rośnie na drzewach. Leć po ten kredyt już teraz! - powiedział całkiem poważnie Harry. Louis i Zayn zwijali się ze śmiechu na podłodze.
Od tej pory byliście razem. Niall kochał ciebie, a ty kochałaś Nialla. Wszystko byłoby świetnie, gdyby nie wujek Hazza, który ciągle przypominał wam o zabezpieczaniu się :D
--------------------------------------------------------------------------
I co? Podoba się? Taki na szybko, ale chyba mi wyszedł. Następny będzie raczej smutny, bo ostatnio nie mam humoru. Do następnego :) Pati
Z Liamem jestem już 2 lata.Nasz związek to czysta magia.Z każdym pocałunkiem zbliżamy się do siebie,nasz miłość staje się silniejsza,mocniejsza.Mimo krótkiego "stażu" czuję,że to ten jedyny,że z nim chcę spędzić resztę swojego życia,założyć rodzinę.No po prostu Liam to magnez a ja metal.Bez siły nie rozdzielisz.Nasz związek przetrwał bardzo dużo.Przechodziliśmy już przez wszystko. Hejty,kłamstwa,niby zdrady,wyjawianie moich tajemnic,sekretów,rozpowszechnianie nieprawdziwych plotek.Nie raz płakałam czytając hejty typu"schudnij,urośnij".To boli.Najbardziej boli to,że chcesz dać komuś wszystko co tylko masz,co tylko możesz i spotykasz krytykę.Nie tą typu "dasz radę,wystarczy tylko chcieć"ale z chamstwem.To nie jest już krytyka.To jest niedocenianie tego co chcesz dać. Liam zawsze powtarza mi
"Jeżeli ktoś chcę cię na siłę zmienić,to nie wie co może stracić,gdy chce coś zyskać"
Zawsze powtarzam sobie te słowa wchodząc na twittera.W sumie przyzwyczaiłam się do tego,że każdy mnie obraża,ale za każdym razem boli to jeszcze mocniej...
*14 luty*
Wow.Jak ten czas szybko leci.Już 2 lata.Chciałam na dzisiaj zorganizować coś wyjątkowego,niezapomnianego ale Li mi zabronił.Powiedział,że już coś zaplanował.Nie zostało mi nic innego jak ładnie się ubrać i czekać,aż Zayn przyjedzie po mnie i zawiezie do Liama.Tylko tyle wiem.Tylko tyle mi powiedzieli.Nie zostało nic innego jak siedzenie przed telewizorem.Około 18 poszłam się wykąpać.Uczesałam się i ubrałam.20 minut później usłyszałam dzwonek.Pobiegłam otworzyć.
Z:Hej,gotowa?
[T.I]:Gotowa.-Zayn zawiózł mnie na miejsce.Zapukał do drzwi.
Z:Cała i zdrowa tak jak obiecałem.-poczułam się jak narkotyki przemycane z rąk do rąk.
Li:Dzięki Zayn-chłopak odjechała ja stałam wpatrzona w niebo.Poczułam ręce na mojej tali.
Li:O czym myślisz?
[T.I]:O niczym co jest warte tracenia czasu.-zaśmialiśmy się
Li:Przejdziemy się?-kiwnęłam głową na tak.Chłopak splótł nasz palce i ruszyliśmy.Szliśmy po wielkiej plaży.Delikatny wiatr głaskał mnie bo szyi.Liam zatrzymał mnie i klęknął na jedno kolano.Bożę czy on chce mi się oświadczyć?
Li:[T.I] jesteś najważniejszą osobą w moim życiu,jesteś światłem w tym ciemnym tunelu.Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?-nie mogłam wydusić z siebie słowa,nawet cichego jęku.Stałam nieruchomo.Liam długo czekał na moją odpowiedź.W dalszym ciągu nie mogłam wykrzyczeć całemu światu jak bardzo tego chcę.Podałam mu rękę,żeby wstał.Nie mogłam nic powiedzieć,więc po prostu rzuciłam się na jego usta.Liam pogłębiał pocałunki.
Li:Czy to znaczy,że tak?-zaśmiałam się i wróciłam do czynności.Liam wziął mnie na ręce i zaniósł do domu.Mówiłam,że mogę sama iść,ale powiedział,że jeszcze się dzisiaj zmęczę.Wiedziałam do czego zmierza.Tak,nasz Daddy napalił się na zwykłą polkę.No ale cóż Daddy Directioner też człowiek napalić się może.Znaleźliśmy się w sypialni.Liam zaczął rozsuwać moją sukienkę.Zaśmiałam się.Pchnęłam go na łóżko.Usiadłam na nim okrakiem.Chłopak zrzucił mnie z siebie i zdjął sukienkę bez żadnych problemów.Leżałam w samej bieliźnie.Następny cel?Mój stanik.Zdecydowanie mój stanik,który po chwili znalazł się na podłodze.Liam masował i całował moje piersi.Mruczałam z przyjemności.Ręka mojego przyszłego męża wylądowała w moich majtkach.Pieścił moją kobiecość w każdy możliwy sposób.
[T.I]:Liam kocie-wymruczałam i krzyknęłam gdy chłopak pozbył się dolnej części mojej bielizny i włożył dwa palce do mojej kobiecości.Ruszał nimi bardzo szybko.Głośno jęknęłam.Liam rozebrał się do bokserek i położył się pode mną.Całowałam go po klacie i podbrzuszu.Chłopak jęczał z przyjemności.Zwinnym ruchem ściągnęłam jego bokserki i wyrzuciłam daleko za siebie.Usiadłam na nim okrakiem. Daddy zepchnął mnie z siebie i energicznie wszedł we mnie.Był pewny siebie i agresywny.Kochałam w nim to.Każdy myśli,że Liam to spokojny chłopak.Co to to nie!Jeszcze tylko kilka pchnięć dzieliło nas od szczytu.Z przyjemności wbiłam paznokcie w plecy narzeczonego.
Li:Chwilkę kochanie,chwileczkę-po chwili ciepłe pływy rozlały się po moich wnętrznościach.Zmęczeni opadliśmy na łóżko.Liam objął mnie a ja wtuliłam się w jego gorący tors.
Li:Jesteś cudowna-cmoknął mnie w głowę.
[T.I]:Ja?Chyba raczej ty.Dobranoc Liam,kocham cię -cmoknęłam jego tors.
Li:Dobranoc słoneczko,ja też cię kocham - boziu nie wiem jak ten chłopak to robi,ale jak na mnie spojrzy to już jestem cała jego.Nigdy nie sądziłam,że Li lubi aż tak agresywnie się kochać.A jednak.Mój kochany Liam Payne jest moim prywatnym bogiem seksu....
__________________________________________________________________________________________________
Siemka bejbeee;**
69 specialnie dla wszystkich zboczuszków ;D
Zapraszam do komentowania i pozdrawiam ;**
~Zboczona Tomlinsonowa~
Z Zaynem byłaś parą już od roku. Kłóciliście się, to fakt, ale Zayn zawsze potrafił być romantyczny. Kochałaś go za to, jaki jest. Tylko on potrafił cię pocieszyć, gdy było ci smutno. Z nim nigdy się nie nudziłaś. W waszym związku było dużo adrenaliny i emocji. Wszystko co robiliście było spontaniczne i pełne uczucia. Nigdy nie myślałaś, że będziesz darzyć kogoś tak wielkim uczuciem, jak darzysz Zayna. Nigdy nie widziałaś w nim tego Zayna Malika z One Direction, tylko zwykłego mulata z Bradford.
Było lato, a na podwórku grzało słońce. Leżałaś na leżaku w ogrodzie, ubrana jedynie w skąpy strój kąpielowy i opalałaś się. Zayn miał dzisiaj próbę w studiu i nie mogliście się spotkać. Czułaś na skórze ciepłe promienie słoneczne. Popijałaś wodę cytrynową z lodem i rozkoszowałaś się tą błogą ciszą. Jednak nie było ci to dane, bo jacyś kolesie z sąsiedztwa zaczęli gwizdać na twój widok. Ignorowałaś ich. Jeden przeskoczył przez niski płot w twoim domu i podszedł do ciebie.
- Hej piękna! Widzę, że się opalasz. Może cię tak nasmarować co? - powiedział z chytrym uśmieszkiem i zaczął cię obmacywać.
- Spierdalaj! Zostaw mnie! Słyszysz?! - krzyczałaś, lecz na marne. Reszta chłopaków tylko się z was śmiała. Pomyślałaś o Zaynie, o jego dotyku, zapachu, o tych malinowych ustach i czekoladowych oczach... Jak na zawołanie, na placu pojawiło się całe 1D. Harry odciągnął tego chłopaka, a Zayn od razu cię przytulił. Wtuliłaś się w ciepły, nagi tors chłopaka. Był on bez koszulki, jak reszta chłopców, ponieważ było im ciepło. Zayn pocałował cię w głowę. Gdy nie oni, mogłabyś być teraz zgwałcona. Odsunęłaś się od chłopaka i wpiłaś się w jego usta. Odwzajemniał każdy pocałunek. Chłopcy czuli się trochę niezręcznie.
- To my... ten... my już pójdziemy! - powiedział zmieszany Louis.
- A ty powiedz jej o niespodziance! - zawołał Harry, wchodząc do vana.
- Jakiej niespodziance? - zapytałaś, kiedy oderwałaś się od chłopaka.
- A takiej, że porywam cię na cały weekend! - zawołał.
- Serio? - nie dowierzałaś.
- Serio! A teraz idź ubrać coś wieczorowego, a ja przyjdę po ciebie o 18:00! - cmoknął cię w nosek. Przytuliłaś go na pożegnanie, a on poszedł do domu. Pobiegłaś szybko do łazienki. Była godzina 15:00. Miałaś jeszcze trzy godziny. Wzięłaś szybki prysznic. Wmasowałaś w ciało tropikalny balsam i nałożyłaś na twarz maseczkę pielęgnującą. Spłukałaś ją po kilku minutach. Umyłaś włosy, które później rozczesałaś. Zrobiłaś delikatny makijaż. Ubrana jedynie w szlafrok, poszłaś do swojego pokoju. Założyłaś seksowną, koronkową bieliznę, bo wiedziałaś czym może się skończyć randka z Zaynem. Weszłaś do garderoby i ubrałaś letnią, białą sukienkę, przepasaną beżowym paskiem z ćwiekami. Założyłaś jeszcze brązową bransoletkę, która pasowała do sukienki. Wyjęłaś z szkatułki złoty naszyjnik z sercem, który dostałaś od Zayna. Dochodziła godzina 18:00. Czekałaś na Malika w salonie. Równo o 18:00 zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłaś otworzyć. Za nimi stał Zayn z bukietem róż.
- WOW! [T.I.] jak pięknie wyglądasz! - powiedział i mnie pocałował, po czym wręczył mi bukiet krwisto czerwonych róż.
- Kurcze, Zayn, ale się odpicowałeś! - pochwaliłaś chłopaka.
- Dla najlepszej dziewczyny pod słońcem chyba mogę co? - zarumieniłaś się. - Dobra, chodźmy już! - chwycił cię za rękę i splótł wasze palce. Szliście pustymi uliczkami Londynu. W końcu doszliście na plażę. Były tam porozstawiane świeczki. Na środku plaży było narysowane serce, pokryte płatkami róż. Zayn wziął cię na ręce i postawił na środku serca. Byłaś oczarowana chłopakiem. Był romantyczny, ale pierwszy raz aż tak się postarał. Nagle uklęknął na jedno kolano i wyjął pudełko z pierścionkiem. Zakryłaś usta z wrażenia.
- [T.I.] jesteś najważniejszą osobą w moim życiu! Kocham cię najbardziej na świecie! Nie wyobrażam sobie dnia bez ciebie! Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? - wyczekiwał na odpowiedź. Byłaś zszokowana. Nie mogłaś wydusić z siebie ani słowa. Wreszcie wyjąkałaś:
- Tak! Kocham cię Zayn! - chłopak założył na twój palec pierścionek i namiętnie cię pocałował. Trwaliście w tym pocałunku dość długo. Potem wróciliście do twojego domu i w sypialni zmalowaliście śliczne "69". Przytuliłaś się do swojego narzeczonego i zasnęłaś...
Pół roku później wzięliście ślub, a za 9 miesięcy na świat ma przyjść wasza córeczka. Kochasz Zayna najbardziej na świecie, a on kocha ciebie. Teraz jesteście ze sobą szczęśliwi....
------------------------------------------------------------------------------
Hejka :) To mój pierwszy imagin, który pisałam w swoim życiu, więc mam nadzieję, że się wam spodoba. :) Jakoś tak mnie wzięło na zaręczyny. ;* Liczę na szczerą opinię w komentarzu! Buziaki xxx
Pati ;***